czwartek, 11 lipca 2013

NIALL #48

Niall #48 SMUTNY
Włącz tooooo-----> LINK ---> I tak bez końca!!!! :D

Każdy marzy o zapamiętaniu najlepszych chwil w życiu. Osób z którymi ten świat stawał się lepszy. To wszystko znika. Powoli, ale znika. Każdy mały szczegół ucieka nam z pamięci. Później nie zostaje już nic. Dlaczego przez całe życie nie da się zapomnieć nieszczęścia ? Dlaczego szczęście znika, a nieszczęście ? Pamiętam tamten dzień jakby było to wczoraj. Ten ból...
"-Od dawna chcę ci powiedzieć, że...- zamilczał. Nie wiem czy dam radę... Chciałbym żeby było inaczej ale nie potrafię.- mówił to jakby miał wyjawić mi zaraz coś okropnego. Cholera.
- Powiesz mi o co chodzi ?- powiedziałam, patrząc na niego pytającym wzrokiem.
- Nie wiem od czego zacząć.- zaczął się jąkać.
- Po prostu to powiedz.
- Kochasz mnie ?- powiedział patrząc na podłogę.
- Co to za pytanie. Oczywiście, że tak. Bardzo dobrze wiesz, że nie potrafiłabym bez ciebie żyć.- odparłam bez zastanowienia.
- Boże.
- Kochanie, o co chodzi ?- zapytałam ze zdenerwowaniem.
- Kiedyś sobie obiecałem, że nigdy w życiu nie pozwolę płakać dziewczynie. Nigdy żebym to ja był powodem.
- Niall, powiesz mi o co chodzi ?
- Jestem cholernym dupkiem wiedz, że jesteś wspaniałą dziewczyną i znajdziesz w życiu kogoś kto na ciebie zasłużył.- mówił to ze łzami w oczach.
- Co ty wygadujesz ?
- Musimy to zakończyć.- w końcu wydusił.
- Co zakończyć ?
- Nasz związek. To nie ma przyszłości.- płakał to mówiąc.
- Przecież mnie kochasz. Prawda ?- zapytałam zaniepokojona.
Zamilknął. Siedział i nawet nie chciał popatrzeć mi w oczy.
- Popatrz na mnie.- chwyciłam jego podbródek i uniosłam do góry, ale na nic. Oderwał się i zaczął odchodzić.
- Nie potrafię."
Nawet nie powiedział przepraszam, nie wyjaśnił. Dlaczego ? Nie wiem, nie mam pojęcia. Ale to tak cholernie zabolało. Wyśmiewałam się z ludzi, którzy twierdzili, że można cierpieć przez miłość. Może dlatego, że prawdziwej nigdy nie odczułam. Do czasu pojawienia się Nialla. Chłopaka,który podbił moje serce do granic możliwości.
Jego obecność sprawiała, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Jego wzrok, te błękitne tęczówki jak morze. Dotyk od, którego miałam gęsią skórkę na ciele. Oddech. Kiedy przytulał czułam go na szyi. Delikatne pocałunki na moim ciele. Kochałam go. Ja tak bardzo go kochałam. Kochałam... Gadam bzdury. Nadal go kocham, ale co z tego ?
Ile czasu musi minąć, żeby przeszło ? Może nowa miłość ?
Miesiąc ? Rok ? Dwa lata ? Cztery ? Dalej za mało ? Kurwa, dlaczego muszę tak cierpieć. Cztery zasrane lata z życia wycięte. Łzy. To między mną, a nimi narodziła się najwspanialsza przyjaźń na świecie. Codziennie są przy mnie. Jedno wspomnienie. Same cisną się do oczu. Mam im zabronić ? Przecież ja tak bardzo kocham kiedy spływają po moich policzkach. Powoli zaczyna mi ich brakować.
Mały domek na brzegu plaży. W około nic. Pustka. Pustka taka jak w moim sercu.
Delikatny podmuch wiatru. Fale obijające się o piasek. Zmierzam powoli w stronę morza. Chciałabym do niego wejść i zniknąć. Zniknąć na zawsze. Bez jakiegokolwiek bólu. Po co żyć ? Po co umierać ? Jaki w tym sens ? Co lepsze ? Życie wiąże się z bólem, cierpieniem. A śmierć ? Nie przypadkiem z tym samym ? Co bym nie wybrała. Będę cierpieć. Zawsze będę cierpieć. To jest moja ścieżka. Draga, którą muszę przejść. Zatrzymałam się w miejscu, gdzie fale nie dochodzą. Jeden krok. Może to będzie moja droga ? Może to właśnie tędy mam iść ? Delikatnie przesunęłam jedną nogę do przodu. Zimna. Miałam cichą nadzieję na śmierć w cieplutkiej wodzie. Jest zimna. Cholernie zimna. Tak jak moje serce. Ale ono krwawi. Wróciłam do mojej poprzedniej pozycji. Przecież jak tam wejdę, nie będzie odwrotu. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu i odwróciłam w stronę domku. Może powinnam wrócić.
- Dlaczego ? Co ja takiego zrobiłam ? Zraniłam kogoś tak mocno, że muszę za to cierpieć ?- mówiłam do Boga tak jakby stał obok mnie. Uniosłam głowę do góry.
- Dlaczego ? Dlaczego ty mi to robisz ?- wykrzyczałam przez łzy, upadając na piasek.
Jestem na skraju wyczerpania. Powoli się kończę. Ból rozdzierał mnie od środka. Tak jakby jakieś zwierzę siedziało we mnie. W środku. Popatrzyłam w prawą stronę. Zobaczyłam jakąś sylwetkę w oddali. Podniosłam się powoli i zaczęłam iść w tamtym kierunku. Poczułam coś dziwnego. Taki spokój ? Ulgę ? Po chwili wiedziałam, że to on. Chłopak, który tak cholernie zranił. Nasza odległość była coraz mniejsza. Z każdym krokiem chciałam przyspieszyć. Ale po co ? Co to da ? Teraz zaledwie dzieliła nas odległość dwóch metrów. Stanęłam tak jak i on. Jego ręce wylądowały na twarzy, zasłaniając buzię. Nic dziwnego. Każdy tak reagował na mój widok. Myślicie, że dlaczego mieszkam na wyspie gdzie w obrębie mili nie ma żywej duszy ? Wyglądałam jak wrak człowieka. Anorektyczka ? Już dawno nią zostałam. Blada. Podkrążone oczy. Ledwo się poruszałam. Kiedyś byłam taką piękną dziewczyną. A teraz ? Znikam.
- Boże.- wydusił tylko to. Nie było go stać na nic innego ? Po jego policzkach zaczęły cieknąć łzy.
- Może tęsknota tak na mnie działa. Nie wiem.
- ...
- Brakuje mi ciebie. Cholernie mi ciebie brakuje. Z każdym dniem jest gorzej. Coraz gorzej.- Z tej całej upadłam na ziemię. Chciał mnie złapać.
- Zostaw.
- Chodź zabiorę cię do lekarza.- zaoferował.
- Po co ? Może i ciało wyleczą, ale moja psychika. Nie dam rady.
Klęknął na piasku i przytulił się do mnie. Chciałam objąć go najmocniej jak potrafiłam. Nie mogłam. Nie miałam siły. Przycisnął mnie delikatnie do siebie. Poczułam jego ciepło. Jego serce. Oddech. Zapach. To czego ta bardzo mi brakowało.
- Przepraszam. Błagam cię. Wróć.
- Nie potrafię.
- Błagam cię. Damy radę.
- Ty może dasz radę. Ale ja ? A jak kiedyś odejdziesz ? Już tego nie zniosę.
- Nigdy nie odejdę. Rozumiesz ? Nigdy.
- Ale przecież nie kochasz.
- Kocham. Jak nie będę żył z tobą, to nie będę żył w ogóle. Już nie potrafię.
- Dlaczego cztery lata ? Dlaczego tak cholernie długo ?
- Trzy lata. Trzy lata spędziłem na szukaniu. Po roku poczułem wielką pustkę. Wiedziałem, że to ciebie brakuje. Tak cholernie żałuję. Błagam cię. Wróć do mnie. Zrobię wszystko. Wszytko. Tylko wróć.
- Nie chcę tak łatwo wybaczyć.
- Zrobię wszystko. Tylko powiedz.
- Idź.
- Co ?
- Idź. Daj mi czas.
- Nie chcę tego robić. Boję się, że znowu cię stracę.
- Proszę cię. Idź.
Odsunął się ode mnie. Był cały zalany łzami. Wstał i odszedł. Szedł powoli. Nie oglądnął się. Może nie chciał, żeby bolało ? Ale w tym momencie do mnie doszło. Może o jest moja szansa. Może go już więcej nie zobaczę. On jest moją drogą. Podniosłam się resztkami sił i zaczęłam biec. Nie wiem jak ale biegłam. Był daleko. Bardzo daleko. Nie dogoniłabym go.
- Niall. Krzyknęłam ile miałam mocy w płucach.
Odwrócił się. Zaczął biec. Jeszcze tylko chwila. Sekunda.
Wpadłam w jego ramiona. Nie chciałam już puszczać. Bałam się, że tego pożałuję. Pożałuję, że wstałam i za nim pobiegłam.
- Nie dam rady.
- Kocham cię. Kocham cię, tak bardzo cię kocham.- mówił przez łzy, całując mnie.
- Obiecaj. Już nigdy mnie nie zostawisz. Nigdy. Prawda ?
- Obiecuję. Obiecuję. Kocham cię.
- Też cię kocham.
Ten uścisk został już na zawsze. Na zawsze.
________________________________________
Jakoś na smutasa wzięło!!! :'(((
Czytajcie i komentujcie!!!/ Lexii xx.

5 komentarzy:

  1. o boże poryczałam się....on jest....on jest niesamowity! po prostu brak mi słów...KOCHAM TO! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryczę po prostu siedze i płaczę takie to piękne. ,3 :* Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny :3
    Mam takie pytanie , co z drugim blogiem ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę!Śliczny :* Pisz więcej takich :)

    OdpowiedzUsuń