piątek, 4 stycznia 2013

ZAYN #2

ZAYN #2
Kochałaś go, bardzo go kochałaś... Był twoją drugą połówką. Był jedyny. Bo to właśnie ten chłopak dojrzał do tego, żeby być mężczyzną. Mężczyzną, który potrafi kochać, nie bać się pokazywać uczucia. Czasami cię ranił tak samo jak ty raniłaś jego serce. Ale przebaczaliście sobie. Bo właśnie na tym polega miłość. Na budowaniu na nowo zaufania.
Wszystko takie samo, ale zarazem inne. Pobudka i buziak od twojego przystojniaka. Śniadanie z nim albo bez niego i reszta dnia. Wieczorem seks. Wszystko było takie jak powinno być. Tak powinien wyglądać związek młodych ludzi. Wszyscy akceptowali wasz związek. Chłopcy z zespołu bardzo cię lubili... Ale pewnego dnia Zayn przyszedł opity do domu, ale był świadomy tego co robi. Miał do ciebie pretensje.
Z: Kurwa widzisz wszystko przez ciebie.
T: Ej Zayn co jest ? Co przeze mnie ?
Z: Wszystko pieprzysz.
T: Co?
Z: Chłopacy mają do mnie pretensje, że nie mam dla nich czasu.
T: Ale co, że to moja wina ?
Z: A kogo ?
Zayn uderzył cię w twarz.
T: Teraz to przesadziłeś.
Ze złością wyszłaś z pokoju i poszłaś do sypialni. Usiadłaś na łóżku i nie wiedziałaś co zrobić. W twojej głowie wszystko się mieszało. Chciałaś się stąd wyrwać nie być już dla niego ciężarem. Kochałaś go tak mocno, że mogłabyś oddać wszystko, ale nie tego wieczoru. Zaczęłaś mówić sama do siebie, że przecież spędzasz z nim zaledwie niecałą godzinę rano i wieczór i to wtedy kiedy wróci. A wraca bardzo późno. Poszłaś do łazienki. Wykąpałaś się, ubrałaś się bardzo wyzywająco zrobiłaś makijaż, założyłaś szpilki. Wyglądałaś mega seksownie. Zeszłąś na dół.
T: Wychodzę.
Z: Gdzie ty idziesz ?
T: Powiedziałam, że wychodzę. To ci nie wystarczy ?
Z: Nigdzie nie pójdziesz.
T: Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać co ?
Z: Twoim chłopakiem.
T: No chyba już nie na długo.
Z: Co ?
Wyszłaś trzaskając drzwiami. Usiadłaś na schodzie i jedna łza spłynęła ci po policzku. Wtedy wyszedł Zayn.
Z: (t.i.)
Odwróciłaś się i wsiadłaś do samochodu, który podjechał pod wasz dom.
Nie chciałaś sprawić tym przykrości Zaynowi, ale to co on ci zrobił nie równało się z tym co ty miałaś w planach... Pojechałaś z kolegą Jakobem na dyskotekę, chciałaś się wybawić, odreagować. Nigdy nie czułaś się, aż tak upokorzona jak tego wieczoru. Ale wiedziałaś, że Jackob pomoże ci odsunąć się od rzeczywistości chociaż na jedną noc. Tańcząc czułaś wielką pustkę, nie było tam go. Twojego przystojnego mulata. Nie chciałaś o nim myśleć ale nie dawało ci to spokoju. Nie wróciłaś do domu przez najbliższe dwa tygodnie... Miałaś mnóstwo nieodebranych połączeń od Zayna, esemesów o treści: "Przepraszam, nie chciałem, wybacz mi". Ale to nie robiło na tobie wrażenia. Zayn wiedział, że przesadził. Nie chciałaś mu wybaczyć. Potrzebowałabyś bardzo dużo czasu żeby mu wybaczyć...
Nie widziałaś się z nim już dwa miesiące. Zadzwonił do ciebie Louis.
L: Hej. Możemy się spotkać ?
T: No pewnie a kiedy ?
L: No chciałbym jak najszybciej.
T: Może być dzisiaj koło 17 w parku ?
L: Ok, bd czekał przy fontannie...
Dochodziła już godzina waszego spotkania. Udałaś do parku. Na miejscu czekał już Louis.
L: Hej
T: No Hej co jest ?
L: Jest kiepsko.
T: Z czym ?
L: To jest moja wina, przepraszam.
T: Ej Lou co się stało ???
L: No to wszystko z tym co ci Zayn powiedział opiłem się i nagadałem głupot nie pamiętam nic z tego. Wtedy co ja miałem problem i o wszystko oskarżyłem ciebie. Z tym, że on nie ma dla nas czasu i wg. Przepraszam na prawdę nie chciałem.
T: Ok, dobrze rozumiem. Ale o co ci chodziło, że jest z nim kiepsko ?
L: Z Zaynem.
T: Co z nim ?
L: Załamał się totalnie. Nie wychodzi z domu od ponad 3 tygodni. Po tym jak w gazecie ukazał się artykuł o was i twoje zdjęcie niedawno zrobione jak byłaś na zakupach. Byłem u niego strasznie wygląda. Całe dnie albo spędza siedząc w prysznicu. Wybiera sobie te miejsca...
Przerwałaś mu.
T: Wiem, tam gdzie się najczęściej kochaliśmy. O boże...
L: No.
T: Louis pomóż mi ja już nie daje rady, skrzywdził mnie ale ja go tak bardzo kocham...
L: To idź do niego. Bez ciebie nie wiem czy się z tego wyzbiera. My go potrzebujemy za niedługo mamy trasę,a a on nawet z domu nie wychodzi. Zrób coś z nim on nie wytrzyma bez ciebie. Ostatnio napisał Hazzie, że chcę się zabić. Nie wpuszczał do domu nikogo.
T: Jak mam mu wybaczyć jak on mnie uderzył.
L: Co ?
T: Tak przywalił mi w pysk.
L: Wybacz mu proszę on tak długo nie pociągnie.
T: Muszę pomyśleć.
L:Proszę.
Pożegnałaś się z chłopakiem i poszłaś przed siebie. Chodziłaś do wieczora po ulicach Londynu. Była już noc, nadal spacerowałaś bez celu. Nie wiedziałaś czy masz wracać. Udałaś się do waszego ulubionego miejsca. Padał deszcz. Dotarłaś tam gdzie się poznaliście. Był to zwykły murek na środku jakiejś wąskiej uliczki. Spotkałaś go tam po raz pierwszy i już wiedziałaś, że będziesz go kochać...
Szłaś z daleka i widziałaś go. To był on po 2 miesiącach pierwszy raz wyszedł z domu. Zamknęłaś oczy i razem z kroplami deszczu twoja łza spadła na ziemię. Chłopak cię nie widział. Podeszłaś tam nadal cię nie zauważył. Miał zamknięte oczy. Widać było, że bardzo dużo płakał. Miał popuchnięte oczy, był ubrany w zwykłą bluzę i czarne dresy. Nigdy nie wychodził tak ubrany z domu.
T: Zayn.
Powtarzałaś kilka razy, już wtedy wiedziałaś, że jego psychika jest w strasznym stanie. Nie reagował. Uklęknęłaś przed nim i zbliżyłaś swoją twarz do jego. Powolnym ruchem zbliżyłaś się do jego ust. Pocałowałaś go lekko. Bardzo lekko. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na ciebie.
T: Już nigdy mnie nie uderzysz, nigdy.
Z: Ufasz mi ?
T: Trudno mi będzie, ale cię kocham.
Z: Kocham cię.
Wyszeptał mulat. Jeszcze raz go pocałowałaś, ale tym razem namiętnie. Oderwałaś się od niego.
T: Chcę ci zaufać.
Wtedy mulat cię pocałował i podniósł z ziemi.
T: Chodź do domu.
Z: Przepraszam.
Przez całą drogę szliście w ciszy, ale co chwilę było tylko cichy szept chłopaka.
Z: Przepraszam kochanie, przepraszam kochanie.
Weszliście do domu. Zaprowadziłaś go pod prysznic i umyłaś się razem z nim. Ubrał bokserki, a ty wzięłaś swoją ulubioną koszulkę w której często spał Zayn. Stał nieruchomo. Wzięłaś go za rękę i zaprowadziłaś do łóżka.
T: Zayn wszystko w porządku ?
Z: Tak.
Krzyknął chłopak i rzucił się na ciebie. Zaczął całować cię po szyji, ramionach i brzuchu. Nie wiedziałaś co mu się stało kilka minut wcześniej był nie do życia, a teraz.
T: Mam ochotę na ostry, ale to bardzo ostry seks.
Z: Ze mną ?
T: Tak z tobą głupku...
Uśmiechnęłaś się i chwyciłaś mulata za jego męskość. Czułaś jak grubieje. Popatrzyłaś się na niego i ściągnęłaś z siebie podkoszulkę i majtki byłaś naga. Liczyłaś, że to on zajmie się najpierw tobą.
T: No proszę, Zayn.
Z: Ooo nie kochanie...
Po jego wzroku wiedziałaś, że to właśnie ty musisz się nim zająć pierwsza. Ale nie dałaś się położyłaś się obok niego i czekałaś. Szybko się podniósł i włożył w ciebie dwa palce. Krzyknęłaś i podskoczyłaś ze szczęścia. To było tak szybkie, że nie wiedziałaś kiedy już prawie byłaś u szczytu. Jego ruchy było coraz to szybsze. Ręce chodziły mu z taką prędkością, że myślałaś, że zaraz eksplodujesz. Zaczęłaś cała się ruszać z przyjemności. I wtedy Zayn wyciągnął z ciebie dwa palce i się chytrze zaśmiał. Popatrzyłaś na niego ze zdenerwowaniem i położyłaś go na łóżku. Zaczęłaś jeździć palcami po jego torsie. Pocałunkami błądziłaś po brzuchu, aż doszłaś do najwspanialszej rzeczy jaką miał. Do jego najlepszego kolegi. Włożyłaś go do buzi gwałtownym ruchem i zaczęłaś jeździć w górę i w dół. Jego penis stawał się coraz to większy. Po jego oddechu i wzdychaniu wiedziałaś, że już będzie dochodził. Wtedy przestałaś. Szybkim ruchem Zayn zeskoczył z łóżka pociągnął cię za rękę i położył na dywanie. Wszedł w ciebie bardzo szybko, zaczął gwałtownie uderzać w twój punkt G. Nie mogłaś wytrzymać. Bolało cię tak bardzo, że po policzkach zaczęły ci spływać łzy. Ale to były łzy szczęścia i rozkoszy... Był dla ciebie tak brutalny jak nigdy, ale wtedy bardzo ci się to spodobało. Bardzo byłaś szczęśliwa. Otrzymałaś rozkosz o jakiej zawsze marzyłaś.
T: Szybciej. Zayn szybciej i mocniej.
Z: Nie mogę.
T: Proszę cię bądź bardziej brutalny, chcę tego.
Z: O boże.
T: Zayn.
Z: Krzycz ile masz siły... Krzycz.
Zaczęłaś krzyczeć na cały dom. Piszczałaś z bólu. Zayna twarz była jak dawniej. Taką jaką chciałaś widzieć. Doszliście. Zaczęłaś wykrzykiwać jego imię coraz głośniej i głośniej.
T: Zayn, Zayn, mocniej !!!!!!!!!
Doszliście razem, Czułaś mega rozkosz, zaczęłaś cała drżeć tak jak penis Zayna...
Spuścił się w tobie. Poczułaś ciepło w sobie. Był na tobie. Nadal wisiał nad twoją klatką piersiową i trzymał swojego kolegę w sobie. Zostaliście tak jeszcze przez kilka minut. Miałaś zamknięte oczy i nadal czułaś jego gorąco w sobie. Wyszedł z ciebie powoli i cię pocałował.
Z: Kocham cię. Bardzo mi ciebie brakowało. Bardzo.
T: Też cię kocham.
Zabrał cię na ręce i położył do łóżka. Pocałował w brzuch i padł na materac kładąc głowę na twoich piersiach. Jeszcze przez chwilę dyszał i pocałował cie lekko w usta. Odwzajemniłaś jego pocałunek. I zasnęłaś. Rano obudził cię zapach jajecznicy. Uwielbiałaś jak Zayn ją robił. Ubrałaś jego koszulkę i zeszłaś do kuchni...
T: Hej kochanie.
Z: O cześć moja kruszynko.
T: Kruszynko ?
Z: Od teraz będziesz moją kruszynką. Już na zawsze moją.
T: Kocham cię.
Podszedł do ciebie i cię pocałował, zabrał na ręce i posadził na blacie. Nałożył na talerzyk dość sporą porcję jedzenia, nalał herbaty do naszych ulubionych kubków i podszedł do ciebie. Jedliście razem z jednego talerza. Karmił cię, kochałaś jak to robił był wtedy tako opiekuńczy i troskliwy.Skończyliście jeść, podał ci do ręki kubek z piciem. Rozmawialiście i piliście herbatę. Zabrał cię na ręce i zaniósł do łazienki. Umyj się i ubierz muszę podziękować Louisowi. Po godzinie byłaś gotowa on też. Zeszłaś po schodach w butach na obcasie, krótkich spodenkach i białej koszuli z kołnierzykiem ze ćwieków. Miałaś usta pomalowane na czerwono i lekki róż na policzkach. Włosy miałaś niestaranni spięte w koka. Natomiast Zayn miał czarne rurki i zwykły biały podkoszulek.
Z: O boże jak ty seksownie wyglądasz.
T: No dla ciebie.
Z: Wiem, że dla mnie, wiem.
T: Chodźmy już.
Wyszliście z domu i pojechaliście do chłopaków do studia. Jak weszliście wszyscy na was popatrzyli i zaczęli się z wami witać.
Z: Dzięki Lou. Gdyby nie ty.
Przerwał mu Louis.
L: Gdyby nie moja głupota to nie byłoby tego wszystkiego.
T: Dobra chłopaki skończcie już. Jest ok i tak pozostanie.
H: Do puki Louis się nie nawali.
Zaśmiał się Harry i reszta chłopaków. Zayn usiadł na fotelu, a ty na jego kolanach. Wszedł facet, który pracował w studiu. Wszyscy byli bardzo zajęci słuchaniem, po za tobą i Zaynem. Cały czas się całowaliście. Po chwili wszyscy zaczęli bić wam brawo i gwizdać.
F (facet ze studia): Ok dam wam dzisiaj spokój, widzę że macie święto. Spadajcie stąd jutro się widzimy o 10.
Wyszliście cała 6 ze studia i pojechaliście za miasto.
___________________________________________________________________________________
Od Grzegorza dla Zzdzicha.
Mam nadzieję, że się spodoba. Komentujcię, proszę !!! / Lexii xx.

8 komentarzy:

  1. Ostre , ostre! :* W takich jesteś najlepsza! :** / kocham!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG...
    To jest świetne!! Brak mi po prostu słów... :D
    Jesteś cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam go już 10 raz - super

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny,ale ortografia bez komentarza

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny masz talent. Kocham twoje imaginy są super :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ORTOGRAFIA CIULU SIĘ KŁANIA ;* Ale i tak zajebiste ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście uważam ze to słabe bo mnie nie podnieca, kup słownik

    OdpowiedzUsuń